Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała w Raciborzu...

2006-01-09, Poniedziałek

- Myślę, że możemy mówić o sukcesie - twierdzi Dawid Wacławczyk, rzecznik sztabu WOŚP w Raciborzu i szef Grupy Rosynant, która była jego organizatorem raciborskiego finału Orkiestry. - Cały sztab, cały program kulturalno-rozrywkowy, cała akcja ze zbiórką pieniędzy, happeningi - wszystko odbyło się tylko i wyłącznie siłami raciborskiej młodzieży. Mamy świadomość wielu niedociągnięć i tego, że tegoroczny finał w Raciborzu nie był jakimś wyjątkowo spektakularnym wydarzeniem kulturalnym czy rozrywkowym. Tak się jednak złożyło, że mieliśmy na jego organizację niecałe 3 tygodnie. Okazuje się jednak, że główny cel - czyli zbiórka pieniędzy przeznaczonych na zakup sprzętu ratującego życie dzieci poszkodowanych w wypadkach oraz na naukę udzielania pierwszej pomocy - został osiągnięty. Nie było żadnych ekscesów, problemów z rozliczeniem ani niedomówień organizacyjnych. Dzięki pomocy Hotelu Polonia i pracowników naszego Banku Spółdzielczego, wszystko poszło sprawnie, pieniądze leżą już w banku i zaraz po dokładnym przeliczeniu zostaną przekazane do centrum Fundacji WOŚP w Warszawie - relacjonuje D. Wacławczyk.

- Bardzo pozytywną wiadomością jest to, że na mieszkańców naszego powiatu można liczyć zawsze. Zbiórkę udało się przeprowadzić także bez organizowania wielkiej imprezy. A przecież właśnie zbiórka jest najważniejsza - dodaje Mariusz Marchwisk, szef raciborskiego sztabu WOŚP.

Na zbiórce jednak się nie skończyło. Dzięki pomocy Raciborskiego Centrum Kultury, który udostępnił budynek Domu Kultury "Strzecha", mogliśmy zobaczyć musical "Love, love" w wykonaniu młodzieży z klubu "Strefa" i pokaz azjatyckich slajdów Maćka Chowanioka. Wieczorem w sali kameralnej odbyła się mała impreza w klimatach jamajskiego reggae. Wieczorem, około godz. 20.00, na Rynku wystąpiła z pokazem ognia grupa chłopaków z Zakładu Poprawczego, wpisując się w ogólnopolską akcję orkiestry "Światełko do nieba". Niespodzianką był pokaz sztucznych ogni, który przygotował właściciel sklepu Piro-Men.

Całkiem nieźle poszła też aukcja. Choć uczestniczyło w niej zaledwie kilkanaście osób, otrzymane od WOŚP i podarowane przez raciborzan przedmioty (m.in. czepek Kasi Dulian, pluszowa lwica INGA otrzymana od ING Banku Śląskiego, pamiątki z podróży członków Grupy Rosynant, obraz Katarzyny Sejud, której wystawa trwa właśnie w Galerii Kopyto) udało się zlicytować za ponad 600 zł. To wynik wyższy od zeszłorocznej aukcji prowadzonej przy pełnym rynku.

Raciborski sztab WOŚP dziękuje wszystkim, którzy czynnie włączyli się w całą akcję i zbiórkę pieniędzy - przede wszystkim 150 młodym wolontariuszom, Bankowi Spółdzielczemu, Hotelowi Polonia, Raciborskiemu Centrum Kultury oraz raciborskim lokalom, które wspomogły w tym dniu wolontariuszy.

- Za rok zagramy znów! Na pewno głośniej i mamy nadzieję - jeszcze skuteczniej - deklarują organizatorzy tegorocznego finału WOŚP w Raciborzu.

wszystkie
początek strony